Z rozmowy po spływie, która mogła się odbyć:
Jak wyjazd? widziałam zdjęcie – wyglądałeś na zadowolonego.
Dopiero wróciłem, pranie wstawione, teraz kąpiel – trzeba się odmoczyć po dwóch dniach w lesie
Nie zmarzłeś?
Wyjazd był przepiękny i prawie wcale nie padało, było cieplutko i milutko, od 16 przy ognisku zdążyliśmy obgadać prawie każdego, nawet mamy zdobycze.
Jakie zdobycze?
.Spławik, przynętę, i żagiel wyłowiony z Bałtyku.
O proszę ja myślałam, że jedziesz podumać o swoim życiu, a tam obgadywanie! no proszę
Życia są ze sobą powiązane, więc dumając o sobie nawiązuje się do innych… czy jakoś tak ale było naprawdę fajnie, już się umówiliśmy na powtórkę, poczekamy na zimę.
Dobra dobra już sie nie tłumacz.
A kiedy masz mieć powtórkę z wyjazdu kajakowego? Dopiero jak spadnie śnieg czy próbujesz zaplanować?
Bez planów, pewnie coś koło lutego, a co? chcesz dołączyć?
hmm chyba nie dałabym rady, nie dość że zimno to jeszcze woda.
jak w zimę nie odmarza Ci połowa ciała, na której śpisz? Nie potrafię sobie tego wyobrazić:)
W namiocie jest całkiem ciepło jak jest pełen ludzi
A od spodu?
I trzeba mieć ciepły śpiwór, skarpety ciepłe, no i karimatę.
Chyba MEGA GRUBĄ karimatę
My trochę skasztaniliśmy, bo nie zabraliśmy karimaty, ale za to wzięliśmy znaleziony duży materac dmuchany. Było mega dużo dymania, bo pompki nie mieliśmy, a do tego rano się okazało że powietrze zeszło, więc na darmo to dymanie.
Ojejku no to pięknie.
Ale i tak nikt nie zauważył, bo w sumie od spodu była tak gruba ściółka, że spało się jak na łóżku co prawda Gosia rano nadziała się pupą na szyszkę, ale w nocy księżniczka jej nie poczuła widać wiosłowania ilość starczyła na głęboki sen.. nawet na szyszkę.
Hehe znieczulona była. Może w ogóle nie napompowaliście materacu?
Jak to, dmuchałem z pół godziny!
A z drugiej strony nie był kurek otwarty?
To mógł być drugi kurek? W ogóle to miał być wyjazd kulturalny, wzięliśmy po konserwie. Jeszcze za widnego te konserwy otworzyliśmy, ale że jako surwiwalowcy, zapomnieliśmy otwieracza, to musieliśmy próbować metod inszych
Była konserwa! było kulturalnie! I co Wam sie udało zrobić ?
Wymyśliliśmy sobie że otwieranie nożem puszki jest banalne i zbyt prostackie.
No tak oczywiście!
Więc otwieraliśmy o drzewo, ja mam 100% skuteczności, a Mariusz 50%
Każdy głupi by na to wpadł :P
Udało Ci się?
Po czasie się udało, M po super otwarciu swojej zabrał się za otwieranie Gosi konserwy, i oczywiście wysypał.
Hehe
Więc drugiej konserwy już nam nie dała otwierać, ale sie zreflektowaliśmy i po skonsumowaniu kolacji ruszyliśmy kanadą w poszukiwaniu innych puszek.
Takie marnotrawstwo mięsa!
Udało się Wam coś upolować ?
Po godzinie poszukiwań i wywiadów u autochtonów poznaliśmy znajomych Mirasa, właściciela “Sklepu u Mirasa”, dostaliśmy nr tel., powołaliśmy się na owych znajomych i tak oto nam się sklep otworzył. Pan Miras grzecznie spytał, czego sobie życzymy, odpowiedź była jedna: konserw, jakich? Każdych, ulubioną konserwę Gosi znaleźliśmy, wzięliśmy na zapas jeszcze jedną, ćwikłęi maślankę na poranny głód. Oczywiście okazało się że Pan Miras może i jest właścicielem, baru, sklepu i rezydencji ale karty obsłużyć nie potrafi, więc wzięliśmy na kreskę.
dziś oddaliśmy
o nie!
I sprzedał Wam na kreskę?! no to ładnie
a jak !
Musiało Wam dobrze z oczu patrzeć :P
Dumni wróciliśmy do naszej księżniczki, która już zdążyła się rozpłakać w tym lesie, że ją wilki zjedzą, a my poszliśmy do dyskoteki się bawić. Ale widok ukochanej konserwy o dobrymi procentami mięsa w mięsie na otarcie łez wystarczył.
No wcale jej się nie dziwię!
Po 5km dygania na nogach pragnienie było, wypiliśmy trochę maślanki i ruszyliśmy nad morze. Tam znaleźliśmy żagiel, co się bieli. Taki to był wieczór, jak to w lesie.
Miły wieczór.
Jak już nauczę się pływać kajakiem i pozbędę się wyimaginowanego strachu przed wodą, to też chcę jechać. Chociaż spać w lesie można i bez pływania kajakiem.
Można. Ale jak tam dotargać ten cały sprzęt. A do kanady wszystko się zmieści i można wygodnie się potem rozłożyć. Założenie na spływie zimowym jest takie że kabin nie robimy, więc wybieramy łatwy odcinek, żeby nie było takiego ryzyka, a wejście Mariuszka do rzeki z brzegu zamiast do kanady kabiną nie nazwałbym.
koniec