spacer Radunią
W minioną niedzielę, 4 listopada, dwie osoby z Klubu (Tomi i pol) wybrały się na ‘spacer Radunią’. Ot tak zobaczyć, jakie zmiany zaszły od ostatniego spaceru, w marcu. Ze spaceru wyszedł, mniej niż trzy godzinny, sprint w pięknym listopadowym słońcu. Tu i ówdzie było widać znajome drzewa i kilka nowych. Początkowe bramy raju powoli przestają zasługiwać na tę nazwę, nie da się już po nich przejść suchą stopą na drugi brzeg, a trudności dla kajakarzy także nie powinny już stanowić. Pod wieloma drzewami, tak na oko z brzegu, już trudno byłoby się zmieścić, jest kilka nowych, a pierwsze za bramami (na których bywały zwykle problemy i kabiny), poszły pod wodę i nie stanowią już atrakcji. Z drugiej strony jakby pojawiło się wiele płycizn, jakby w kilku miejscach było odrobinę szerzej. A na koniec z trzech przewróconych drzew, tak zwanych bram zamykających, z korzeniami ostały się dwa. Może to tylko wrażenie, z brzegu, z innego punktu widzenia? W każdym bądź razie spacer wart był wykorzystania niedzielnego przedpołudnia. Na Raduni, Radunią – zawsze.