Maroko, Tunezja, Drawa
… dzień ósmy, godzina … wczesna, słońce jeszcze nie myśli nawet o świcie astronomicznym. już półtora dnia nie pada, żaby nie lecą z nieba. jest pięknie.
17 osób, 13 kajaków, Swietłana.
i tak sobie myśli człowiek: n-ty raz wypadło na trzecią opcję? niektórzy tyle razy na spływie nie byli. a miało być ciepło, aktywnie inaczej i bez pośpiechu. słońce, basen all inclusive itd. ponownie pomyłka na grouperze.
przebieżka, potem śniadanie – zegarek można regulować. zawsze. czy wszyscy wstali i zbierają się do wypłynięcia, obóz ogarnięty, zadowoleni? widzę Fantoma – czyli są wszyscy, August wraca z nad wody – czyli gary pozmywane, Mania ma uśmiech na twarzy – czyli wszyscy mają, jest Christiano Ronaldo – będą sprinty na przenoskach. wyborne jedzenie czeka, w kursantach to jednak drzemią ukryte talenty.
może jednak to jest all inclusive? Drawa deluxe?
kolejny dzień na Drawie Szkoleniowej, kolejny raz wychodzisz z namiotu/spod wiatki po piątej i wracasz koło północy… jest tak fajnie, że spać się nie chce. kursanci – sama śmietanka ze wszystkich, tym razem, Klubów akademickich – dbają o to, aby kadra miała zajęcie od świtu (i przed świtem) do północy co najmniej – i zawsze są na dobrej drodze do obsuwy. sami nie lubią spać – jak mówią – wyśpią się w domu, teraz jest czas na naukę i pracę nad sobą. pewnie, nad sobą – bo sprzęt nie potrzebuje pomocy – ma tę niesamowitą właściwość, że wieczorem na lądzie nie cieknie. zero, nic. są tacy, którzy twierdzą, że cały dzień o suchym siedzeniu potrafią przepłynąć, ba prawie wszyscy. tylko Yachu płacze razem z kajakami (i panienką Swietłaną) na drzewach, na kamieniach i podczas przenosek.
poza tym nikt się nie kłóci – spokój na twarzach gości podczas najtrudniejszych prac, czy manewrów. wszyscy ruszają się jak w zegarku i wzorowo wypełniają swoje obowiązki – sami sobie wyznaczają obowiązki, bo twierdzą, że za mało robią i tak po prostu nie wypada. że “liczy się czas drużyny”. złote charaktery! tylko patrzeć jak w przyszłości będą pływać i przekazywać umiejętności dalej.
od czasu, kiedy poprzedniego dnia, na Lubieszewie, dołączyła do kursantów ‘drużyna A’, wiele rzeczy stało się dziecinnie prostych. teraz z utęsknieniem wyglądają fal na jeziorach, drzew i wyzwań na rzekach, budowli hydrotechnicznych do przeniesienia. wszystko po to, by po udanej akcji usłyszeć muzykę z serialu (o nich właśnie) odgrywaną z telefonu. i… nikt nie daje się złapać na jedzeniu w czapce (…Dż. – …Off. – …Be.).
i mają czas na wszystko – na gry i zabawy: dobble, szachy, warcaby, palce w pralce, prawo dżungli… na malowanie kajaków (pol’pay, nóżka), przygotowanie fiszek dla kierowników (“aby każdy wiedział, co ma robić”), listy rzeczy, których nie je się w czapce, siłowanie się na rękę, najnowsze ploty z życia gwiazd, czy zadbanie o jedynego tegorocznego waleta – o Swietłanę. i Swietłana zawsze wie, gdzie jesteśmy…
jakoś tak jest, że te niekonwencjonalne metody nauki i ciekawe (co najmniej) zadania, czy sposób prowadzenia zapadają w pamięci – i to kursanci potem starają się przekonać, że jednak nie padało, było ciepło i tak naprawdę to bardzo fajna nauka i zabawa, a najchętniej jeszcze raz by pojechali na DS jako kursant. i… żeby nie zmieniać za bardzo sprzętu, ten jaki jest, jest stworzony na Drawę.
później sami przekazują umiejętności dalej, organizują i pływają.
a do tego potrafią błysnąć talentami artystycznymi – zmontować niezły film – montaż na temat DeeSu… pod muzykę właśnie z ‘drużyny A’.
dla takich kursantów Maroko, Tunezja i inne poczekają na swoją kolej.
a waleci 2009-2012: dąb Stefan, słonecznik Lolek, Pan Oponka oraz Bóbr z Parku Narodowego i Swietłana zapraszają na DS w 2013 roku.
–
pol
ps
a tutaj odnośnik do relacji na stronie Habazi